Świadectwo Ewy R
Czy bajka może być świadectwem???
Może tak, może nie. W każdym bądź razie taka oto bajeczka zrodziła się pod wpływem ostatnich zdarzeń.
Jednocześnie uprzedzam, że wszelkie podobieństwo do osób nie jest przypadkowe i można śmiało doszukiwać się analogii ale zachowując pewną ostrożność. Bajka nie zawiera bowiem żadnych podtekstów i znaczy tyle co znaczy. A więc poczytajcie.
„Bajko o białej owcy, która stała się czarna”.
Dawno, dawno temu była sobie nieduża owieczka. Ot taka zwyczajna. Jak wiele innych owiec. Biegała troszcząc się o jutro, załatwiała sprawy, które były do załatwienia na wczoraj
i myślami wybiegała daleko w przyszłość, bo była przekonana, że im bardziej będzie się martwić o przyszłość tym lepiej ją sobie zorganizuje.
Pewnego dnia zerwał się silny wiatr, a jego podmuch uniósł owcę i delikatnie osadził ją w zagrodzie, gdzie było wiele pięknych, zadbanych i szczęśliwych owiec.
- O jakie piękne, dorodne owce! – zachwycała się owieczka. – Pewnie mają dobrego pasterza.
I rzeczywiście, kiedy owca poznała Pasterza stada, poczuła się bardzo bezpiecznie. Pasterz był wyjątkowo troskliwy i kochał swoje owce. Dbał o ich strawę, dostarczał im dużo świeżego powietrza, a każda z owiec czy mała, czy duża czuła się ważna i potrzebna.
- Panie Boże dziękuję Ci za mojego Pasterza- modliła się często owca.
- Teraz jestem bardzo szczęśliwa i wiem, że w tej zagrodzie nic złego mnie nie spotka.
Owca snuła swoje piękne plany ciesząc się, że jest właśnie TU i TERAZ.
Ale niestety! Pewnego razu Pasterz oznajmił swoim owcom.
– Wybieram się wkrótce na tę wyższą górę. Tam będzie moje miejsce. Kto będzie chciał, ten może pójść ze mną.
- Pasterzu dokąd się wybierasz? – pytały owce.
- O tam na ten stok. - Wskazywał Pasterz drogę.
- A jaki to tam stok! To taki sobie stoczek. Pójdziemy z tobą. – Mówiły owce.
- Stoczek ale dość wysoki. Więc możecie przemyśleć swoje decyzje. – Zachęcał Pasterz.
Większość owiec nie miał wielkich dylematów. Cieszyła się, że Pasterz odchodzi z tej starej zagrody, która nie miała w sobie nic z nowoczesności. Niektóre mówiły – To świetnie, że nasz Pasterz wreszcie wyrwie się z tego wiejskiego świata! – I bardzo się cieszyły.
Jedynie mała owca była smutna i zawiedziona. Dla niej ten przestarzały, wiejski świat był bardzo bliski. To tu czuła się szczęśliwa i bezpieczna. Owca miała wrażenie, że jej świat runął teraz z wielkim pędem i rozpadł się na tysiąc i trzy kawałeczki i nie da się go już posklejać. Była bardzo smutna i zbuntowana, a kiedy słyszała jak inne owce gratulują Pasterzowi decyzji, jej smutek stawał się jeszcze większy. A najgorsze było to, że widziała jak pod wpływem jej buntu, jej białe futerko staje się czarne.
- Jak to teraz będzie?- zastanawiała się owca - Czy będę w stanie biec za stadem? Czy w drodze nie poplączą się moje kopytka? Czy nie potknę się o kamienie? A może jakiś wilk upoluje mnie gdy nie będę nadążać za wszystkimi? – Owca poczuła się bardzo opuszczona i samotna.
- A nawet jeśli zdążę, jak pokażę się innym w takim czarnym futerku?- Zamartwiała się.
- Panie Boże dlaczego mi to robisz? Dlaczego burzysz MOJE plany?- Rozpaczała samotnie.
Nadzieję przyniosły jej dwie owce. Odwróciły się za siebie i zobaczyły smutą, wlokącą się bardzo niepewnie owcę. Jedna z nich powiedziała.
- Nie martw się. Ja Cię rozumiem. Pozwól niech czas wyciszy emocje, a wtedy być może wszystko zobaczysz w nieco innym świetle. Ja będę Cię wspierać i nie wyobrażam sobie naszego stada bez ciebie. – Te słowa były dla owcy bardzo budujące i przyniosły otuchę.
Potem inna owca powiedziała – Jak ja się cieszę, że Cię widzę! – Te słowa, choć na chwilę, uniosły owcę ponad wszystkie problemy.
- Ale zobacz jaka jestem czarna owca.
- Czarna? Jaka tam czarna? – odpowiedziała życzliwa owca. – Czerń też bywa piękna.
- I w tym momencie owca zobaczyła, że jej futerko bieleje.
Te dwie owce sprawiły, że wątpliwość „nie dam rady” owca zamieniła na pytanie „może warto spróbować?”. Dzięki nim spokój otoczył owcę i choć jeszcze nie umiała odpowiedzieć na pytanie, co dalej? Wiedziała, że ma w sobie dość sił. Biadolenie „Boże dlaczego zniszczyłeś moje plany”, owca zamieniła na stare powiedzonko „Mój plan, to nie mieć planu. Plan ma Pan. Nie przeszkadzam Panu”.
NIECH BÓG PROWADZI!